Napisać o Eli, że była wybitnym pedagogiem, to za mało… I wiem, co piszę, gdyż uczyła mnie rachunkowości w Liceum Ekonomicznym. Wspominając lata szkolne, mam Moją Panią Profesor przed oczami. Ekspresyjna, pełna werwy, nadawała właściwe tempo lekcji. Wybitny fachowiec. Odpytując słabszego ucznia, niemal płaczącym głosem pytała: „Jak ty tego możesz nie wiedzieć?”. W sali 32, na tylnej ścianie, namalowany był pejzaż z drzewami. Już jako nauczyciel słyszałam jak przywołując uczniów do porządku, mówiła: „Hej, tam pod lasem… cisza”.
Świetnie uczyła. Nic więc dziwnego, że później, już na studiach, to ja pomagałam kolegom i koleżankom przed kolokwium czy egzaminem z rachunkowości, a ostatecznie… zostałam nauczycielem przedmiotów zawodowych.
Po latach Ela została moją koleżanką z pracy – dobrą koleżanką. Długo jeszcze zwracałam się do Eli „Pani Profesor”, choć wiele razy upominała mnie, by mówić Jej po imieniu. Wspierała mnie radą i profesjonalnymi wskazówkami. Gdy jako młody nauczyciel dość długo nie dostawałam Nagrody Dyrektora, widząc pewnie moje rozczarowanie na kolejnej akademii, szepnęła do mnie: „Ciesz się, bo to znaczy, że jesteś młoda”.
W drugim pokoju nauczycielskim (obecnie sali 37) przegadałyśmy wiele przerw. Znała mojego męża i dzieci. Wspierałyśmy się wzajemnie w trudnych chwilach, zarówno prywatnych, jak i zawodowych.
Jesteś, Elu, dla mnie wzorem Nauczyciela i Człowieka.
Odpoczywaj w pokoju.
Marta Borkowska
Klasa B Liceum Ekonomiczne (1984-1988)
Pani Elżbieta Jop wykształciła całe pokolenia księgowych – wypuściła spod swoich skrzydeł wielu fachowców, którzy do dziś z powodzeniem prowadzą swoje biura rachunkowe, zasilają szeregi księgowych w większych i mniejszych firmach, pracują w instytucjach publicznych czy bankach.
My, Jej uczniowie, zapamiętamy Ją jako osobę niezwykle nowoczesną, konkretną, dokładną, odważną, szukającą nowych rozwiązań, zdeterminowaną, aby nie stać w miejscu, kiedy świat idzie do przodu.
We wspomnieniach widzę Panią Jop pędzącą po korytarzach szkoły do sali 51, z plikiem ustaw podatkowych w ręku… Uczyła nas rachunkowości z wykorzystaniem dostępnych wówczas pierwszych programów finansowo-księgowych, co było nowatorskim rozwiązaniem w latach dziewięćdziesiątych. Pokazała nam, jak wygląda księgowość w praktyce, nie ograniczając nauczania do podręcznika i tablicy. Zaszczepiła w nas nie tylko zainteresowanie szeroko rozumianą rachunkowością, lecz także ciekawość świata oraz konieczność ciągłego doskonalenia się i nieosiadania na laurach.
Wielu z nas zainspirowała do dalszego kształcenia się w tym kierunku i wyboru drogi zawodowej związanej z ekonomią. Do dziś korzystamy z wiedzy, jaką nam przekazała, również tej życiowej, bo Pani Profesor Jop była także wychowawczynią mojej klasy.
Wspominamy te czasy z nostalgią i łezką w oku. Oprócz nauki pamiętamy wspaniałe imprezy szkolne i międzyszkolne, wycieczki, akademie, jasełka, dyżury na korytarzach i w szkolnej szatni, no i oczywiście szaloną studniówkę, z niezapomnianym programem artystycznym naszych aktorek klasowych. Szczególnie miło wspominamy kilkudniową, wymarzoną wycieczkę nad morze. Pani Profesor pokazała nam wtedy przepiękne zakątki Trójmiasta, które sama doskonale znała z okresu swoich studiów magisterskich. Jako wychowawczyni zawsze znalazła czas, aby pochylić się nad naszymi problemami. Tymi małymi, ze szkolnych korytarzy, i tymi całkiem poważnymi. Dziękujemy!
Mieliśmy wielki honor mieć za wychowawcę i nauczyciela wspaniałego człowieka. Jesteśmy wdzięczni i zawsze będziemy pamiętać…
Monika Potoczek
Klasa B Liceum Ekonomiczne (1994–1998)
Była także moją nauczycielką – koleżanką w mojej nowej pracy. Nieopierzony, młody nauczyciel, praktyk, bo po kilku latach pracy w zakładzie produkcyjnym – uczyłem się rachunkowosci wraz ze swoimi uczniami, pod bacznym okiem Eli. Już od pierwszego dnia wymagała, by zwracać się do niej po imieniu. Jako pasjonat komputeryzacji – natychmiast znalazłem z Elą wspólny język podczas uruchamiania pierwszych programów ksiegowych w szkole i organizując egzaminy zawodowe. Będąc małym dzieckiem, gdy wyrosłem już z marzeń o byciu strażakiem, czy marynarzem – zawsze odpowiadałem na pytania „kim będziesz” – „jeszcze nie wiem, ale napewno nie nauczycielem, ani ksiegowym”. To dzięki Eli od X lat nadal jestem nauczycielem, a zacząłem swoją przygodę z edukacją od rachunkowości.
Tomasz Strachanowski
nauczyciel przedmiotów zawodowych w ZSE